Pysie kochane! Miałam straszny dylemat, nie mogąc się zdecydować, czy iść chronologicznie, czy raczej randomowo. Nie wszystkie historie z ostatnich dwóch-trzech lat pamiętać będę wyjątkowo dobrze, niektóre będą krótkie, inne znacząco przydługie. A jeśli już randomowo to... Od którego zacząć?! Zdecydować się trudno, gdy do opisania same perełki. Na rozpęd jednak postanowiłam zacząć od czegoś prostego. Poznajcie żeglarza. Była wczesna wiosna, do mego przebudzenia jeszcze kilka miesięcy, ale zmęczona byłam i zła ostatnimi kilkoma akcjami i dla odmiany umówiłam się z kimś miłym, z miasta, w którym mieszkam, flow specjalnego na czacie nie było, no ale wiele rzeczy się wstępnie zgadzało, więc wybraliśmy się na piwo. Przybywam na miejsce! Chłopiec w moim wieku, wzrostu też mojego (no trudno, przeżyję, z łóżka bym nie wykopała przecież, ma fajne szerokie szczęki i ładny uśmiech w końcu), zaczynamy piwo i rozmowę. Tyle, że to w zasadzie nie jest rozmowa, ale wywiad! I to ja tu jestem d